10 kwietnia 2012

Kinowa próba.

Niewinny kubek pełen herbaty miesza się wewnętrzną czernią z aromatem owoców, brązem zielonych liści i parą, unoszącą się w kierunku otwartego okna.
Jakby chciała uciec.
Ta para.
Zza ściany dobija się odbicie promieni, które wiosenny wiatr gna między świerkami i furtką peryferyjnego centrum stu-licy, jak stu twarzy.
Jakby chciały wskoczyć.
Te promienie.
Nad monitorem unosi się dźwięk radiowych hitów, przeplatanych informacjami z pierwszej, niewidzialnej nawet ubranym okiem ręki. Odpadły dwa drewniane kwadraty, podświetlone ciepłą łuną nagrzewającej się do czerwoności lampy.
Jakby chciała radio sparzyć.
Ta lampa.
Ona siadła. Wspaniałością ciała, ze wzrokiem utkwionym w punkt odbicia światła, z głową pełną planów i myśli. Wzięła do ręki jej czekoladowość truskawkową i rozpoczęła wędrówkę ku ustom, które truskawkolubne - łapczywie wyczekiwały chwili symbiozy absolutnej.
Jakby bogiem była.
Ta truskawka.
I tak każdego dnia próbowała napisać pokarmową odę, jednak w obliczu realności, pełnej szarych i szarawych doznań, nie mogła dokończyć i nie mogła rozpocząć dzieła życia, które dałoby jej spełnienie, satysfakcję i masę egoistycznych uczuć.
Szukała sensu istnienia w kolorze czerwonym, którego nawet Jego niebieskość nie była w stanie przyćmić.
Jakby chciała skonfrontować.
Z Nim.



2 kwietnia 2012

9 crimes.

Długie milczenie zawsze wyzwala pokłady potrzeb na już.

Tyle niewypowiedzianych, a pomyślanych słów dobija się do głowy, by przejść przez opuszki palców i zawiesić się na asusowym ekranie.

Ten ekran to azyl, jakiego potrzebuję dziś do spełnienia.

Patrzę prawdzie w oczy i powiem Ci, że są niebieskie. Wszystko dla Panów, wszystko królewskie.
Widzę rękę, która nerwowo ściska co popadnie.
Widzę rękę, która wędruje czasem po głowie. Jak ten czas ucieka!
Widzę rękę, która zamyśla się i zasępia na ułamki sekundy, a czasu doścignąć nie może.

Marzy mi się taka ręka na własność.
Tak cenię prywatę i części zarezerwowane tylko dla mnie, że ulegam pokusom umysłu i bawię się smacznymi kreacjami o zapachu parzonej kawy. Żądam piany z białego mleka, pomieszanej z czernią, bo nieśmiertelny klasyk bywa najbardziej pociągający. Nieśmiertelne klasyki zachodzą mi w głowę.
A nie jestem kawoszem, wiesz?