(...) masowy morderca był człowiekiem poszukującym sensu, który najwyraźniej sklecił sobie własną religię ze zlepków tradycji duchowej i okultystycznej, tak jak to czynią wyznawcy New Age. Hitler był ezoterykiem!Im więcej czytam o Hitlerze nie czytając jego samego, tym częściej przyłapuję się na tym, że postrzegam go jako "dziecko" Wagnera, które Parsifala wprowadza w czyn. Porzucam jego zbrodniarstwo, żeby zająć się architekturą jego umysłu. Tak, jak Adolf wyprowadzał swój mundur na spacer do kościoła tylko po to, aby podziwiać budowle w dniu urodzin cesarza i z dumą nazywał się wolnomyślicielem, tak ja patrzę na niego, jak na oddanego geniuszowi samouka, który do końca poszukiwał sensu i znalazł w sobie pokłady siły, która pozwoliła mu wypełnić przepowiednie.
Ex libris księgozbioru dorównuje profesurze pochowanej w wiedeńskim świecie nastolatka.
Hassemann M., Religia Hitlera, Warszawa 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz