16 stycznia 2013

! ! ! POMÓŻMY MAŁEJ BEATCE ! ! !

Kiedy znasz kogoś całe życie, kiedy spędzasz z nim najpiękniejsze chwile dzieciństwa, nie posiadasz się z radości, kiedy będąc dorosłym, możesz patrzeć na szczęście tej osoby.
Ja nie mogę patrzeć. Jej córeczka - Beatka jej nieuleczalnie chora. Proszę, pomóżcie tej małej, wspaniałej dziewczynce przeżyć jeszcze jeden dzień.
Was to nic nie kosztuje - dla Niej i dla jej Rodziców to coś najważniejszego w życiu.



Dziękuję z całego serca!!!



6 stycznia 2013

Improwizacje Adama część 2.


Dotychczasowe życie Mickiewicza diametralnie się zmieniło pod wpływem dwóch osobistości – Józefa Oleszkiewicza i Andrzeja Towiańskiego. W przypadku Ksiąg narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego Oleszkiewicz (1777-1830) zajmuje szczególną pozycję, ponieważ jest jednym z ich czterech patronów ideowych. W pierwotnej redakcji utworu czytamy: Te są <rady> Xięgi narodu i pielgrzymstwa polskiego, niewymyślone są, ale zebrane z dziejów narodu polskiego, i z opowiadań i z nauk pielgrzymstwa ludzi pobożnych i poświęconych za ojczyznę. - oraz ciąg dalszy: A szczególnej z nauk polaka który się nazywał Oleszkiewicz i umarł niedawno(...). Oleszkiewicza – malarza, masona i mistyka Mickiewicz spotkał w Petersburgu. Był on wyznawcą martynizmu – filozofii XVIII-wiecznego francuskiego mistyka Klaudiusza de Saint-Martina, popularnej w arystokratyczno-wolnomularskich kołach rosyjskich. Postać samego Oleszkiewicza tonie w mroku – wieści o tym w co wierzył i co propagował są urywkowe i często przypadkowe. J. Przecławski (redaktor „Tygodnika”) twierdzi, że: Jego doktryna przypominała w pewnych punktach naukę Saint Martina, ale była jego własną. Zaszedł on daleko głębiej od francuskiego illuminata w niektórych rozgałęzieniach, jak w teoriach o powołaniu Człowieka Ducha (du ministère de l'Homme-Esprit), o mistycznym znaczeniu cierpień (des pâtiments) i innych. S. Pigoń natomiast zauważa, że w teoriach Nieznanego Filozofa zainteresowała malarza szczególnie nauka o wybrańcu bożym oraz o mistycznym sensie cierpienia, a więc te właśnie dwa ich aspekty, które silnie przemówiły do Mickiewicza i które będą w Mickiewiczowskiej mistyce dominować.
Józef Oleszkiewicz wierzył, że „czasy zbliżają się ku końcowi”. Był to popularny w okresie ponapoleońskim prąd chiliazmu (z gr. chilioi - tysiąc), który odcisnął swoje piętno w romantyzmie niemieckim i Rosji czasów Aleksandra I, w której chętnie słuchano apokaliptycznych proroctw, głoszących nadejście wielkiego przełomu. Chiliastyczny schemat wypełnienia się dziejów lawirował między kontrastem – najpierw okres klęsk, wstrząsów, prześladowań, a potem nadejście Królestwa Bożego na ziemi. Co istotne, czas owych niepowodzeń sprzyjał tendencjom chiliastycznym, które pomagały zrozumieć ich sens i wszechmoc Boga. Nadejście Królestwa Bożego jawiło się wobec tego jako idylliczna wizja, na której Mickiewicz zbudował Księgi. Oleszkiewiczowski cień, który przyszłe wypadki rzucają przed sobą, był wizją, która dała początek mesjańskiej perspektywie eschatologicznej. Ideę głoszącą, że naród polski wziął od Boga osobiste posłannictwo prowadzenia ludzkości drogami pańskimi zaczerpnął Mickiewicz wprost z Oleszkiewicza, który wierzył, że w Biblii odnajdziemy prefigurację całej przyszłej historii ludzkości. Wiktor Weintraub zauważa, że taka interpretacja Pisma Świętego ma swoją starą tradycję, zapoczątkowaną przez pierwszych apologetów chrześcijaństwa, którzy wierzyli, że w Starym Testamencie znaleźć można prefigurację Nowego, że zapowiada on Chrystusa. Odpowiedź na pytanie czy Oleszkiewicz był prekursorem mesjanizmu narodowego nie jest zatem jednoznaczna. Nie świadczą o tym dobitnie żadne źródła. Owszem, wiara w mistyczną solidarność pokoleń, w cierpienia synów za grzechy ojców i w nagrodę, jaką jedne pokolenia przynoszą następnemu leży u podstaw mesjanizmu, jednak sama w sobie jeszcze nim nie jest. Mickiewicz na pewno zaczerpnął z Oleszkiewicza przekonanie o bezpośredniej interwencji boskiej w sprawy ludzkie, przejawiające się poprzez wielkie kataklizmy dziejowe, a tego rodzaju prowidencjalna koncepcja dziejów była przyczynkiem do powstania mesjanizmu narodowego. Istotne jest też to, że w obliczu tak wielkiego wpływu, jaki Józef Oleszkiewicz wywarł na Mickiewicza należy przypisać mu jeszcze jedną, największą zasługę – to właśnie on, interpretując jego improwizacje jako wybraństwo boże, utwierdził poetę w przekonaniu o jego wieszczym posłannictwie.

1 stycznia 2013

Pełen idei, romantyczny Adolf.


Zanim Adolf Hitler stał się postacią, którą postrzegamy dziś niemal wyłącznie przez pryzmat zbrodni, był również dwunastoletnim chłopcem, mającym swoje pasje. Wraz z przyjacielem Augustem Kubizkiem uwielbiał muzykę klasyczną. O ile Kubizek doceniał wielu twórców, o tyle Adolfa interesował jedynie romantyczny Ryszard Wagner. Wysłuchanie Lohengrina w operze w Linzu okazało się ziarnem, z którego po dziesięciu latach wykiełkował prawdziwy Rycerz Łabędzia z zamku Graala. Kompozytor stał się dla niego prorokiem, jego dzieła objawieniem, przedstawienia operowe zaś – komunią. W roku 1906 podczas wysłuchania Wagnerowskiej opery Rienzi na Hitlera spłynęło decydujące powołanie. Rewolucja Rienziego była walką rzymianina za Niemcy przeciwko papiestwu. Opera ta była programem politycznym dla Rzeszy, przechodzącej wtedy kryzys tożsamości (były to lata 1838-40, kiedy Wagner komponował swoje dzieło). Adolf zrozumiał, że fascynacja Wagnerem nie była przypadkowa. Był pewien, że Rienzi opowiada jego własną historię. Oto było jego przeznaczenie – stać się Rienzim Niemiec, poprowadzić zhańbioną Rzeszę ku jej niegdysiejszej wielkości, uwolnić ją od tych, którzy, jak sądził, przyczynili się do jej upadku - „papistów” oraz Żydów!
Uwielbienie dla kompozytora romantycznego było bezgraniczne. Parsifal – ukoronowanie jego wszystkich dzieł, było już trzecim, z którym po Lohengrinie i Rienzim identyfikował się Adolf. W 1936 roku wyznał: Z Parsifala zbuduję sobie moją religię. Legenda o świętym Graalu – kielichu Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy – stała się punktem wyjścia dla Parsifala. Dla szlachetnego rycerza najwyższym celem nie była obrona Grobu Pańskiego, a służba przy świętym Graalu. Grób bowiem jest pusty, a Chrystus żyje w sakramencie Eucharystii, którą symbolizuje ów kielich – naczynie w którym wino przemienił w swoją krew. Z czasem, kiedy legenda Graala zautonomizowała się kulturowo, pojawiła się również wersja, w której Graal przedstawiany był nie jako kielich z Ostatniej Wieczerzy, a jako naczynie, do którego Józef z Arymatei zbierał krew Chrystusa wiszącego na krzyżu, gdy rzymski legionista przebił mu bok włócznią.
Wizja Wagnera została skrytykowana przez Liszta i Nietzschego, którzy określali ją mianem „czystego mistycyzmu, opery „zbyt chrześcijańskiej i zbyt ograniczonej”, jednak sam mistrz odrzucał tradycyjną, chrześcijańską interpretację Parsifala. Wg Wagnera – to jezuici wydali świat w ręce Żydów, przez co wszystko zostało stracone. To właśnie Wagner, a nie Hitler poprzez rozpowszechnienie nowej religii chciał zbawić Zbawiciela od jego żydostwa. Obaj wierzyli w Aryjskiego Chrystusa – niebieskookiego i jasnowłosego. Dla Wagnera Chrystus nie był potomkiem Dawida, a Galilejczykiem, którego potem z łatwością przerobił na Aryjczyka, potomka nordyckich Aryjczyków, którzy osiedlili się u stóp wzgórz Golan i przejęli wiarę żydowską. Podczas jednej z rozmów w 1941 roku Hitler zaś obwieścił: Galilejczyk, którego potem nazwano Chrystusem, [...]był ludowym przywódcą, który opowiedział się przeciwko judaizmowi. Galilea była oczywiście kolonią, w której Rzymianie osiedlili galijskich legionistów, a Jezus z pewnością nie był Żydem. Przecież to Żydzi zwali go synem nierządnicy – nierządnicy i rzymskiego żołnierza […] Zamiarem Galilejczyka było wyzwolenie od Żydów galilejskiej ojczyzny, a w swej nauce zwracał się przeciw żydowskiemu kapitalizmowi, dlatego też Żydzi go zabili. Chrystus był Aryjczykiem.
Tak, jak Rienzi przypominał rzymianom o dawnej wielkości, tak Wagner przedstawił świat mitów i legend jako świat ideałów. Uważał się za twórcę religii Chrystusowej, całkowicie pozbawionej żydowszczyzny. W liście do króla bawarskiego Ludwika II z 31 marca 1880 roku pisał: Czuję, jakbym mógł jeszcze dać światu wielkie szczęście. Zdaje mi się mianowicie, że mógłbym uzmysłowić żałośnie wynaturzonej ludzkości powód tego wynaturzenia i ukazać jej wyraźniej Chrystusa Zbawiciela. Dla Hitlera Wagner był największym Niemcem, jaki kiedykolwiek się narodził, a zarazem największym prorokiem, jakiego posiadał naród niemiecki, jedynym prekursorem, do jakiego się przyznawał – pierwszym prorokiem narodowego socjalizmu. Parsifal – poszukiwacz świętego Graala, Fryderyk Barbarossa – włoski Rienzi i Lohengrin – wybawca z dalekiego zamku Graala złożyli się w jeden wspólny obraz, którego apokaliptyczna wizja przerodziła się w zmierzch bogów, dokładnie taki, jak w ostatniej części teatrologii Pierścień Nibelunga. Wizja świata Wagnera była zbieżna z tą przedstawioną w utworze – Żydzi stali się uosobieniem karłów, szlachta i kler – uosobieniem bogów, Zygfryd zaś – aryjskim bohaterem, który jako jedyny zdolny był do uwolnienia ludzkości spod władzy karłów. 
Mimo euforii germańskości, jaką rozbudziły prorocze wizje mistrza z Bayreuth, nie możemy posądzać go o prekursorstwo Holocaustu. Michael Hesseman zauważa, że mimo iż Wagner chciał zagłady żydostwa, to przede wszystkim dlatego, że widział w nim synonim nowoczesności, a więc kultu mamony, liberalizmu, postępu, demokracji i nauki. W swojej broszurze Das Judentum in der Musik (Żydostwo w muzyce) z 1850 roku pisał: Weźcie bez wahania udział w tej samowyniszczającej, krwawej walce, będziemy wtenczas nierozerwalną jednością. Domagając się w Parsifalu „zbawienia dla Zbawiciela” miał na myśli przezwyciężenie żydostwa na rzecz „zbawienia ku prawdziwemu człowiekowi”. Bez wątpienia jest to skrajna forma antyjudaizmu, jednak zniszczenie kultury i religii żydowskiej nie jest wezwaniem do ludobójstwa, na jakim swą samozwańczą rolę zbawiciela narodu niemieckiego oparł Adolf.