Gdyby zabrali mi słowa, byłbym pustym mężczyzną.
Byłbym mężczyzną zaledwie, bo do poety albo artysty - brakowałoby mi stu lat nostalgii i tysiąca dwustu butelek wina.
Czym zwabić pegaza? Czym Fryderyka?
Zygmunta mam głęboko, bo wpadł w wir swoich spraw i nie ma dla mnie ani odrobiny uwagi. Nie rozmawiamy, nie widujemy się. Stara Starówka, rówka, krówka.
Może pegazy lubią mleko?
Jest wieczór. Ciepłe mleko, miód czekolada i ja.
Nie przyszedł.
Nie gadam z pegazami. Mają zbyt białe skrzydła.
Zostałem pijakiem - biedakiem z dworca nie powiem jakiego, żeby wizja dawała dowolność interpretacji.
Uciemiężony mężczyzna z sakiewką doświadczeń i niebieską butelką.
Najbardziej boli umysłowa pustka. Kolejny cios zadaje niemoc odziania słów w odpowiednią odzież, która dla społeczeństwa stałaby się pożądaniem.
Zabolało. Mam mnóstwo siniaków i fioletowych komórek.
Czy to sprawia, że jestem bardziej atrakcyjny?
Skradziono mi sakiewkę, dobrze, że butelki nikt nie zbił.
Niebieska butelka. Niebieska, butelkowa butelka.
Lubię zimne kolory.
Plecami do świata - oglądam morskie odbicie. Wyciągam dłonie, by chwycić nienamacalne. Otwieram oczy, by ujrzeć niewidoczne. Biegnę, by znieruchomieć. Sezon indywiduum rozpoczęty.
8 marca 2013
7 marca 2013
Tęsknota konstrukcji.
Zamknęła się w schemacie.
Wieczór samotności zaowocował zdaniem sobie sprawy z cudowności vanitas.
Lubiła huśtawki, dlatego bujała dzień i noc, dzień i noc, wieczór. Czarna okładka spoglądała na nią zagadkowo i uświadamiała, że ilekroć wkraczała w sferę planów, oszukiwała się od początku.
Przekreślała obłoki czarnym długopisem z cienkim wkładem.
I szuka i szuka sensu, który da jej pewność siebie i satysfakcję.
Bo usycha.
Czy nazwie sens jednym słowem? Czy dopłynie do dnia, w którym to, co na pewno zatopi to, co teraz? Przepływa już jakieś dwa metry, jeszcze dwieście dwadzieścia dwa i powiem o niej - pływak na pewno wyborowy.
Gdzie podziała się dusza z 2011? Ani to millenium, ani to chiliazm.
Kiedy przeczytała lekkość, beztroskę i ciepło, uroniła sentymentalną łzę.
Tęskniła do tej tam i wtedy - tu i teraz.
Odpychała na pewno, zamykała przed nim bramy umysłu i drzwi serca.
Nostalgiczne wieczory dekonstrukcji.
Osobowość.
Nostalgiczne wieczory.
Bez-osobowość.
De-konstrukcji.
Lubiła huśtawki, dlatego bujała dzień i noc, dzień i noc, wieczór. Czarna okładka spoglądała na nią zagadkowo i uświadamiała, że ilekroć wkraczała w sferę planów, oszukiwała się od początku.
Przekreślała obłoki czarnym długopisem z cienkim wkładem.
I szuka i szuka sensu, który da jej pewność siebie i satysfakcję.
Bo usycha.
Czy nazwie sens jednym słowem? Czy dopłynie do dnia, w którym to, co na pewno zatopi to, co teraz? Przepływa już jakieś dwa metry, jeszcze dwieście dwadzieścia dwa i powiem o niej - pływak na pewno wyborowy.
Gdzie podziała się dusza z 2011? Ani to millenium, ani to chiliazm.
Kiedy przeczytała lekkość, beztroskę i ciepło, uroniła sentymentalną łzę.
Tęskniła do tej tam i wtedy - tu i teraz.
Odpychała na pewno, zamykała przed nim bramy umysłu i drzwi serca.
Nostalgiczne wieczory dekonstrukcji.
Osobowość.
Nostalgiczne wieczory.
Bez-osobowość.
De-konstrukcji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)