Ze ścięciem zniszczonych końcówek
pomyślała, że ścina całe zło, które przypałętało się na
niebezpiecznie bliską odległość.
Przekornie – nie myślała zbyt
wiele, bo to ułatwiało egzystencję na tyle, że można by się
pokusić o uzależnienie.
Spojrzała w lustro.
Nic nie układało się tak, jak w
zamierzeniach. Nie wiedziała co począć i zatracała się w
nieuczuciu. Wygoda niemyślenia potęgowała nieuczucie nie tylko na
słone, ale i na słodkie partie języka.
Pomyślała, że cięcie to
przyszłościowy powrót do korzeni w ulepszonej wersji. Chciała
maskę nie do upupiania, bo ciągle Fryd- bardziej niż Ferd- do niej
przemawia.
Jest monotematyczna i pobieżna.
Postanowiła zmienić wiele. Zaczęła
od co nieco i pędzi dalej. W imię inteligencji – będzie
przykładem rutynowego systematyzmu, przełamanego słodkim
lenistwem. Chciała zagrać w zielone, ale niebieskość
truskawek kusi mammonizmem i bardzo jej z tym świetnie.
Za gorsz w niej klasycyzmu. Klasycyzm
to nie ona.
Wiła wianki i topiła je w Wiśle,
zrzucała codziennie o ósmej zero siedem i czekała na znak, aż
dotrą do morza.
Lubiła morze, chociaż unosi się na
słowo honoru.
Czeka na słowo i pobiegnie ich szukać.
Uwielbia swoją niby-prozę życia na niby-serio.
biła janka i wrzucała go do falującej wody.
OdpowiedzUsuńdawno mnie tu nie było.
zeszłej niedzieli podawałam hostię wiernym.
jestem tu wciąż i czytam Cię.
choćby.
nie wiem.
co.
weź olej słowa, nie czekaj, nie szukaj, ale pobiegnij. stotyusięcytrzystamiliardówpięćset kilometrów. pomachać Ci czy wystrzelić?
Zawsze jesteś. Możesz podawać nawet pustego, podrobionego Graala - i tak wypiję, nawet w dni powszednie.
OdpowiedzUsuńchoćby. zawsze. coś. cokolwiek. wiem to. jestem. będę. jak ten Pankracy-Horacy.
Pobiegnę, czekaj na mnie na mecie!