Jak bardzo milion może być milionem, kiedy milion i jeden to już nie to samo?
Ciągle nie mogę pozbyć się bez-trosk-(o, Twój wołacz!)-i-jego uśmiechu!
Wyglądam jak mój Adolf?
Buty, płaszcz, brakuje mi szpicruty. Pytanie?
Doczepiam wąsy, potykam się o kamień, którego być może tam nie było i być może macham wtedy ręką w niemieckim, spolszczonym do granic niemieckości pozdrowieniu.
A jezioro mieni się w słońcu, jakiego tej jesieni już nikt nie zobaczy, a las pachnie wiatrem, las pachnie mchem.
Pachnę Niebieskim. Pachnę moim Niebieskim-zielonookim, patrząc niebieskim zielonym okiem. Nawet siniaki najpierw robią się niebieskie, a potem zielenieją z zazdrości.
A poniedziałek jest tak bardzo po niedzieli, że zdarza mu się zdrzemnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz