4 listopada 2013

Dobre rady, rady lepsze.


Wyznaczniki wyznaczają wiele wartości. Być może dlatego, że wszystkie zaczynają się od "wu", a może dlatego, że zamysł wartościowania skupia się na swego rodzaju aksjomatach.
Ile potrzeba do szczęścia?
Trzynaście lat? Trzynaście związków? Trzy w dwa? Dwa w trzy?
Nie wiem. Ciągle kiepsko u mnie z matematyką.
Czy rozgrzesza mnie nieczystość czystości? Przykazania i zakazania przetarte chustą z Twoją podobizną?
Nie wiem. Ciągle szukam samorozgrzeszenia.
Czy racjonalne tłumaczenie pociąga za sobą sens, którego warto szukać, za którym warto podążać?
Jak racjonalnie zaszufladkować miłość? Jak zmieścić ją w szufladzie, w której ciężko znaleźć cokolwiek, a mimo to ma się tę pewność, że właśnie ta szuflada jest najbezpieczniejszym miejscem na ziemi?
Nie wytłumaczysz. Nie zaszufladkujesz. Nie trzeba.
Zawsze bawił mnie czas - czas, czas, czekanie i oczekiwania. Dzisiaj kajam się przed nim i zwracam należne mu resztki honoru. Może będzie ich jeszcze kiedyś potrzebował, a może mnie przyda się lepsza z nim komitywa. 
Interesowność czy zapobiegliwość?
Nie wiem.
Szczęście ma imię. 
Kosztuje jeden uśmiech. Jedno spojrzenie. Bez wymuszeń, bez próśb i błagań.
Dobra wola Grzechu. Lepsza wola piekieł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz