Czekam w kapciach, jak na szpilkach. Z błyskiem wymownym w lewym i prawym oku. Czekam niecierpliwie, bo z cierpliwością mało mam wspólnego. Czekam jak dziecko - na największe ciastko w cukierni, z dodatkami do schrupania. Obiecuję jeść powoli, żeby nie uronić ani okruszka. Starannie rozpoznaję każdy składnik. Oglądam najmniejszą część, najdrobniejszą i najmniej widoczną.
Tak bardzo zauważam.
Oglądam tę skrywaną, głęboko uśpioną, ukrytą wewnątrz po obu stronach duszy.
Tak bardzo chcę posmakować.
Oglądam oczywistości, widoczne gołym okiem zachęty w geście i proszę o więcej.
Kiedy patrzysz na mnie smacznym wyrazem - z głodu słów zasycha mi w gardle.
Potok myśli nie może zburzyć bariery wzrokowej i poddaje się bezwiednie magii brzmienia i spojrzenia.
Patrzę oczami szeroko zamkniętymi, bo magia hipnotyzującego przyciągania odbiera mi zdolność racjonalizmu i autokreacji.
Jestem tak bardzo głodna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz