20 lutego 2012

win[n]a

N o c ą   n a j l e p i e j .

Błoga cisza, błogie myśli. Twoja muzyka, księżyc, lekki podmuch wiatru z otwartego okna.

Tego mi trzeba.

Dziś wielko-związkowe rozmyślanie.
Ile we wszystkim sensu, ile siebie, czy warto?
Może pomyślisz, że to zbyt wiele pytań. Tak, to zbyt wiele.
Ale powiedz - czym jest ilość, kiedy o życie idzie?
Lepiej  żałować czynów, niż potencjalności. Warto przemyśleć raz jeszcze i setny i tysięczny, czy aby w całym szczęśliwym ekwipunku, nie zatracasz siebie i tego, czego tak naprawdę oczekujesz.
Teatr jednego aktora ewoluuje. Grasz Waszą sztukę, chociaż ciągle wahasz się, czy scenariusz napisany jest równoznaczny ze scenariuszem zaplanowanym.
Potem bijesz się z myślami.

To Twoja walka! O szczęśliwość i ideały. O założenia sprzed stu lat, kiedy w głowie szumiały Ci dziecięce, najpiękniejsze zapewne wartości.
Walcz nadal.

Dorosłość nie wyklucza, dorosłość zobowiązuje do odpowiedzialności za własne szczęście!



2 komentarze:

  1. wyszło poważnie i mniej tak-jak-zawsze. jak w szkole! emilia, kiedy jesteś pijana stajesz się odpowiedzialno-grzeczna.

    I'm gonna break down your defenses!
    One by one!

    wyrokiem sądu rejonowego w warszawie-chujwiejakiejdzielnicy zostaje pani uznana za winną.

    nie ma niewinnych.
    są tylko pechowi.

    nie jesteś pechowa!

    OdpowiedzUsuń