24 czerwca 2013

Ślepcy albo szepty.

Patrzę na zakazany owoc. Nie było mi dane poznać jak smakuje, ale wyobrażam sobie jego słodko-gorzką nutę. Smak, jaki śnił mi się każdej głębokiej nocy. Smak, o którym nie da się zapomnieć.
Pożądanie, słodycz, chemia. 
To wszystko, co w całej niepewności wydaje się najbardziej racjonalne i pewne.
Emocje biją się z myślami. Widzę gdzieniegdzie fioletowe siniaki. 
Są ciapki!
Skupiony wzrok rozbraja mnie na części pierwsze. Przeczesuję każdy włos. Milimetr po milimetrze sprawdzam, dotykam wzrokiem każdego fragmentu owocowego ciała i cumuję w ramionach, odbierając szyi oddech. Upajam i upijam zapachem. Pamiętam dotyk - jednorazowy i magiczny. 
Czuję jak patrzysz. Czuję jak ślepnę. Mów mi dobrze.
Czuję diabelskość i nieodpowiedniość w powietrzu, ale każesz mi oddychać dalej. 
Zarezerwowałam w piekle półkę. 
Mówię szeptem: dasz się zaprosić? 
!
Najchętniej na zawsze.



                                              Krzysztof Schodowski, Ślepcy Albo Szepty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz