18 marca 2012

Grzechu Warta.

Za wysłuchanie tej wiosny należy się największa kawa z mlekiem.
Za brak wahania i gotowość należy się największa kawa z mlekiem i pianką.
Serduszka piankowe!
Plecami do świata śpiewasz leniwą piosenkę.
"Ruszaj się Bruno, idziemy na piwo! Niechybnie brakuje tam nas! 
Od stania w miejscu niejeden już zginął. Niejeden zginął już kwiat."
Chodź, ugotuję Ci obiad najsmaczniejszy, jaki potrafię.
Bo nie o smak tu idzie, a o gest. 
Pozmywam szklanki i zrobię strzały pomarańczy.
Cytryna i lód pukają do drzwi. 
Prysznic płata figle zimnej wody, a łóżko dotyka ziemi właśnie po mojej stronie.
Zrozumienie, empatia i świadomość cieszą najszerzej zamknięte oczy.
Jeśli tylko chcesz - bądź, jak George Sand.

Siądę z Tobą na Mariensztacie i pogapimy się w tłum.



16 marca 2012

Zygmuntowi pękło serce.

Tak bardzo możesz wszystko spieprzyć brakiem czułości, której potrzebuję bardziej niż powietrza.

Jak możesz wszystko dystansować i bagatelizować?
Jak możesz zarzucać brak wsparcia? Jak możesz się alienować? Jak unikać, jak planować cokolwiek osobnego?
Jak możesz ranić z premedytacją i śmieć się ironicznie w twarz?
Problem pojawia się wtedy, kiedy coś idzie nie według Twojego scenariusza.
Pan Reżyser.
Nie oczekuj kibicowania w przegranej wojnie, bo nie chcę na to patrzeć!
Zawsze wpajasz swoje racje i przekonania, zawsze mówisz i tłumaczysz, nigdy nie przepraszasz.

Nie potrafisz przepraszać i nie widzisz swojej winy.
Posłuchaj Egoisty, może nauczysz się czegoś nowego.

W życiu nie ma nic bez przyczyny.
O kwiaty trzeba dbać, w przeciwnym razie usychają lub gniją.
Nawet, jeśli masz ochotę zniszczyć cały świat, to nie daje Ci to prawa do krzywdzenia drugich osób.
Jeśli uważasz, że nie krzywdzisz, to postaw się na ich miejscu.
Włącz tę swoją cholerną wyobraźnię i zacznij żyć.
Nie ma związku bez miłości, romantyczności i namiętności. Na słowach i półśrodkach nie zbudujesz niczego.
Półśrodki nie mają żadnych właściwości.

Nie karm mnie półśrodkami, bo uschnę lub zgniję.


http://www.youtube.com/watch?v=hDcu1i9EvgA

14 marca 2012

A Hundred Reasons Why.

S T O   P O W O D Ó W .
Sto powodów do życia.
Sto powodów do uśmiechu.
Słucham nieustannie, jak idziesz za mną krok w krok. [Możesz iść tuż obok Zygmunta.]
Słucham, jak idziesz na koniec świata.
Na końcu świata znajdziesz sens, którego szukam od dawna. Tam od ścian odbijają się powody do życia. Jeśli lubisz gry i zabawy, to nie musisz po Bursowemu sprawiać sobie aniołka i diabełka. Nie musisz czekać, aż diabełek podstawi aniołkowi nogę i ten wyrżnie głową o bruk.
Zwyczajnie.
Złap swoje sto powodów, ciesz się każdym z osobna i buduj światopogląd, jakich mało.
Uwierz w swoją niepowtarzalność, uwierz w wyjątkowość.
Pomyśl, że stąpasz po świecie, o którym nie masz pojęcia, weź głęboki oddech i zapisz na czole formułkę szczęścia. Pozostań przy życiu, które kochasz.

Pójdę tam z Tobą, będę żyć na milion procent!
Mistrz wyciąga dłonie tylko do miliona.
Wszystko światłe i pełne powietrza, którego łakniesz tak samo, jak słońca.
Światło i serce dają przepustkę do tego, o czym śnisz każdej nocy. Śnij dalej!
Krok do przodu!
Pójdę tam, gdzie znajdę sto powodów.

Chodź ze mną.

12 marca 2012

nocą gdy nie śpię,

Durny dumny Egoista siedzi w pomarańczy i bije się ze światem. Na myśli.
Bije się, bije się, boję.
Obawy uzasadnione i znienawidzona niemoc.
Za głupotę i przesądy przyszło płacić, ale chcę wierzyć, że los zaplanował wszystko na tyle idealnie, żeby poskładało się w najbardziej oczekiwaną całość.


Nie zostawiaj mnie tu samej.
Zbudowałam dystans - taki, jak lubisz, ale wiem już, że to nie ten sposób i nie te lata.
Pogubiłam się w klockach, nie o taką zabawę chodziło. Wobec odległości - zapędzam się w planowaniu czasu, byle nie tęsknić do Miłości. Popadam w planowane uzależnienia, byle nie myśleć, nie czuć. Tak jest łatwiej, przecież wiesz.
W myślach.
W myślach przeczesuję palcami Twoje włosy. Badam opuszkiem milimetry twarzy i zacieszam serce drobiazgami, których łaknę każdego wieczoru. To preludium Nocy.
Zamieńmy wieczorne preludium na Noc! Miłość nie boi się chadzać po nocy.

5 marca 2012

Z pamiętnika Adolfika.

Zainspirowana zbrodniarzem - szukam odniesienia.

Na ile człowiek zły może okazywać społeczeństwu siebie humanitarnego?
Na ile manipulator, Pan - może uczłowieczać się w świecie?

Jestem chłopcem.
Mam swoje klocki i swoje pomysły. Czasem bawię się w wojnę.
Dorosłem.
Jestem mężczyzną.
Mam swoją wojnę i swoją walkę. Walczę w białych rękawiczkach, bo aryjska wyższość upodobała sobie nieskazitelną biel. To moja wojna. Mein Kampf.

Zdobyłem Naród. Wychowałem go, zaprogramowałem.

Mój umysł zabił pięć milionów ludzi. Przesiewałem i cedziłem każdą myśl. Obmyślałem plan.
A potem miałem świat u stóp.
Świat, świateczek.
Prywatną utopię skrywałem w żelbetowych bunkrach.
Matkę Narodów - Ewa, dzieliła ze mną Wilcze łoże.
Mój geniusz okazał się silniejszy od wątłego ciała.
Niszczył od środka buntowniczego artystę.

Skończyłem swe dzieło. Z nadzieją na Exegi monumentum, odebrałem to, o czym decydować mogłem tylko ja. Wziąłem odpowiedzialność za życie.
Zdjąłem rękawiczki.
Wielkie życie i wielkie idee umarły w 1945.
Mój duch zapłakał nad aryjskim ciałem.


Na grobie postawiono zaszczytną tabliczkę:
Adolf Hitler - morderca, rasista, poeta.






2 marca 2012

Sewer, co u Ciebie?

Szalone dni dobiegają końca.

Od stóp po kostki! Od stóp po kostki!
Tyle spokoju w niespokoju, uśmiechu i spontanicznej radości z prozaiczności.
Wanda uśpiona na chwilę. Wando, będę tęsknić, naprawdę!

Zapisując a-susem Twoje starannie skreślone słowa - zatrzymałam się właśnie tutaj.
Zamyśliłam i zadumałam.
Miło na Ciebie wpadać i zaśnieżać się w drodze. Miło weselić. Miło widzieć.
Otwieram kolejny list. I kolejny.
Pewnie nie wiedziałaś, że dwa lata przed najważniejszym rokiem dwudziestego wieku zamilkniesz, a czytać Ciebie, jak siebie, będzie zadumana nad istnieniem istota.

PAMIĘTAJ O BYCIE, FILOZOFIE!


Wanda Karczewska
Milczenie
Pytasz czemu ja milczę. Cóż ty o milczeniu
wiesz moim? Czym jest ono, wiarą czy zwątpieniem,
czy sprawdzaniem historii, przerażeniem? Wszystkim.
Pociąg z dworca odjechał i w twarz wyciął gwizdkiem,
w bagażowni zostały ciężary z przedwczoraj.
Trzeba wziąć je na barki, rozprawiać się z sobą,
wracać w podróż przebytą, sprawdzać semafory,
dłoń do ziemi przykładać, do ukrytych tętnic
i nocy słuchać, nocy, prawdomównej pory.

W suchym blasku księżyca rdzą ciemnieją tory,
krew to czy łzy podróżnych, co jechali tędy?
Gdzieś za łąką pies wyje; tam sąsiad skulony
milczy o tym, że przyszli w mroku i jak cienie
z domu wzięli sąsiada, a on nawet żony
za co bał się zapytać. Mówić zakazali.
Zły to czas, gdy nie winny wybiera milczenie.

Dalej, głębiej w noc zanurz się, jak Dante w piekło,
idź po śladach twych kroków, zadeptanych marzeń.
W domy, sady patrz. Nieraz już jechałeś tędy,
nic cię w oczy prócz iskry nigdy nie zapiekło?
Teraz okna i furtki ludzkie mają twarze,
a w nich cienie udręki, niepokoju plamy.
Kiedyś zieleń świeciła ci, pachniały dęby...

Żwir pod stopą gdzieś zgrzytnął, trzaska wieko trumny.
Strażnik szczęka kluczami, skrzypią więzień bramy
i wychodzą z ciemności, jak z wody topielcy,
żywi, niosąc umarłych za sobą na rękach,
otaczając cię ciasno, pod gardło podchodzą
i z ust, które im wczoraj gipsowano kłamstwem
winy nie popełnionej, wybiega westchnienie...

Nie uciekaj, nie zdołasz. Ich głos cię wyszuka,
nie ukryjesz się nigdzie, ich wzrok cios ci zada. K.90
Do drzwi twoich wołaniem i do snu zastuka:
Gdzieście byli wybrańcy, narodu sumienie,
gdy nas żywych chowali? Zdrada, zdrada, zdrada!”

Pokazywać im pęta, które nam z rąk zdjęto
także dzisiaj? Czy za bicz pochwycić
prawdy teraz zbyt późnej, by wychłostać w mocy
była winnych? Rachunek zamknąć pocieszeniem:
Już po burzy, po strachu, po zbrodniach i nocy.”?

Pytasz czemu ja milczę?
Cóż innego zostaje, jeśli nie milczenie?

Sierpień 1956.


-------
Sierpień 1956, jak marzec 2012.