25 sierpnia 2013

Książę na Łące.

Często zastanawiam się nad sensem istnienia, nad postępowaniem, nad emocjami. Zapętlam się w różnego rodzaju dysonanse, które w obliczu rzeczy największych, a na pierwszy rzut oka - niepozornych, okazują się nieistotne i potem pluję sobie w brodę, choć fizycznie - wydaje się to być niewykonalne. Ale pluję!

Dzień dobry Kacperku. Kacperku, Kacprze, bo Księciuniu wydaje mi się już być zarezerwowane.

Wczoraj na pomarańczowym, przykrytym niewinnością, siedziała bardzo ważna, jeszcze bardziej niewinna Osoba. Obserwowała i badała nowe miejsce.
Zapomniałam o pajęczynach na suficie! Uwierzysz?


Wiesz, najbardziej lubię noce. 
Opowiem Ci pewną historię. Historia jest taka, że ostatniej piątkowej nocy postanowiłam rozwikłać zagadkę Chłopca, którego nadziejowo-zielone gryzienie wypędziło sen, uporczywie dobijający się do moich oczu. To szczególna historia, bo Chłopiec jest Bohaterem bajki. Musisz wiedzieć, że wszystkie bajki kończą się dobrze. Taka jest zasada i pod żadnym pozorem nie możemy jej złamać. Zgadasz się? 
Chłopiec miał szczególny dar. Pozwalał dostrzec to, o czym boimy się nawet skrycie marzyć.
Wyobrażasz sobie? Pędzisz, trwasz, próbujesz, gonisz i pędzisz, a potem spotykasz Jego.
Bohatera, na którym Twój pęd nie robi wrażenia.
Bohatera, który trwa jeszcze bardziej.
Bohatera, który próbuje najmocniej.
Bohatera, który goni najszybciej.
Bohatera, który pędzi miłością bezwarunkową.
Ty też musisz go poznać. Ma najszczerszy uśmiech pod słońcem. Czuję, że się polubicie.

Sądzisz, że radość można zmierzyć centymetrem? Ja próbowałam! 


Mój Milion pierwszy raz okazał się za mały.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz