20 sierpnia 2013

Niebo pełne Grzechu.

Wartościowanie świata zaczyna nabierać koloru, który ma milion odcieni.
Niebieski z jasnym, niebieski z ciemnym, niebieski, niebieski butelkowy i niebieski różany.

Lubię niebieski butelkowy, bo nie widać w nim końca.
Lubię niebieski różany, bo nie przestaje błyszczeć.
Niebieski jasny i Niebieski ciemny to kawałki materiału. Można by rzec - idealnie dopasowane i zszyte.

Dzielę świat na pół. 
Połowa z Piekła za nic i za wszystko nie chce wyjść z głowy. Zapuściła nie-winne, drewniane korzenie i co jakiś czas zmienia położenie gwiazd. Może Wenecja? Może Maroko? A może inne Niebieskie, międzyplanetarne miasto?
Połowa z Piekła jest połową, która pachnie falą i Grzechem.
Piekło i Grzech. Grzech i Piekło. Symbioza idealna, namacalna i osiągalna.
Dla świata nieosiągalna, niepojmowalna. 
Połowa po Piekle pachnie nostalgią wieczoru i uczuciem, które wypełnia ją od ćwierci przed do ćwierci po.
Kiedy Jenny zamyka oczy, jej nozdrza wypełniają się zapachem Forresta, pomieszanym z zabójczym i uzależniającym dwutlenkiem węgla.
Zakopała buty w piasku, siadła na chmurze i poczuła, że magia ukryta jest w stopach, które niczego nie żądają. Stopy Forresta zwalniają, żeby stopy Jenny mogły nadążyć.
Dłoń zamyka najczulszym dotykiem muśnięcie. 
Dłoń zamyka czule dłoń.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz